niedziela, 19 lutego 2012

Fort Nerd-o-sis

Magazyn 2000AD od kilkudziesięciu lat stanowi podstawę dla brytyjskiego komiksu science fiction. Znany przede wszystkim z historii o sędzim Dreddzie, jest on także stajnią dla paru innych tytułów - równie ważnych, choć obdarzonych mniejszą dawką blichtru. Wśród nich znajduje się Rogue Trooper.

Akcja Troopera dzieje się na odległej planecie Nu-Earth, która została skolonizowana najwyraźniej w celu stworzenia ciekawych neologizmów i zabaw językowych - jak np. Neuropa. Być może w podobnym celu wywołana została galaktyczna wojna, w której naprzeciw siebie stanęły armie Nortów i Southerów. Dało to pole do umieszczania w komiksie historycznych odniesień, które - jakkolwiek liczne - są niemal pozbawione rzeczywistego znaczenia dla fabuły. Bowiem ta powstała w oparciu nie o wojska i fronty, lecz o zawsze dobrą metodę - postać samotnego bohatera z misją.

Tytułowy Rogue Trooper to ostatni z G.I - Genetic Infantrymen*, stworzonych przez Southerów jako żołnierze idealnie przystosowani do wyjątkowo nieprzyjaznych warunków, jakie panują na przeoranej wojną powierzchni Nu-Earth. Zdeterminowany by odnaleźć zdrajcę odpowiedzialnego za śmierć pozostałych G.I., zbuntował się on przeciwko swoim dowódcom i ruszył na poszukiwania, paradoksalnie pozostając jednak wierny Southerom. Towarzyszą mu trzej pozostali G.I., którzy - dla ścisłości - sami są również pozostałościami; zredukowanymi do kostek bio-chipów. Rogue umieścił je w swoim high-tech plecaku, karabinie oraz hełmie. Towarzysze G.I. zachowali świadomość i cięty język, w związku z czym uzbrojony Rogue Trooper przypomina to co znamy z Deadpoola i jego charakterystycznego dialogowego "rozbicia na części" głównej postaci.

Historia Rogue Troopera sięga początku lat 80. XX wieku - zbiór historii z tego właśnie okresu stanowi album "Fort Neuro". Jest on kolejnym, po "The Future of War", tomem przeglądowego zestawienia przygód Troopera, obejmującym wycinek lat 1982-83. Choć niektórzy mogą kręcić nosem na niedzisiejszy sposób narracji, komiksowe historie z 2000AD sprzed lat wciąż mają swój niepowtarzalny urok. Jest to zasługą m.in. tego typowego retro posmaczku, który jednak pozostaje na tyle wyważony, że i dziś nie utrudnia lektury. Ma w tym swój udział także klasyczne, gazetowe ograniczenie kolorów do pozbawionej półtonów czerni i bieli. I oczywiście, przede wszystkim - nazwiska. To właśnie niepowtarzalny styl Cama Kennedy'ego - noszącego nieświadomie tytuł Mojego Ulubionego Rysownika - skłonił mnie szczęśliwie do zainteresowania się albumem. Czytelnik, który  również skusi się i wyląduje na Nu-Earth, zostanie uraczony blisko 200 stronami, na których zmieściło się pięć odrębnych historii: All Hell on the Dix-I Front, Assassination Run, Hats Off to Helm, Marauders i wieńczącą całość, tytułową Fort Neuro. Różnią się one dynamiką i poziomem, niemniej jednak żadna z nich nie nudzi, a rysunki pozostawiają w tyle dzisiejsze rzemiosło.


Świat Rogue Troopera może wydawać się ubogi w porównaniu z XXII wiekiem znanym z Sędziego Dredda. A jednak jego niekiedy kliszowe ujęcia i bohater wcale nie przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z komiksowej podróży do lat wojny o Falklandy i premierostwa Margaret Thatcher!


* tak, G.I. to amerykańscy Government Issue; Rogue Trooper jest pełen tego typu miksów znaczeniowych.


2 komentarze: